Księgarnio-kawiarnia i wiele nowych tytułów w Wydawnictwie UG

25.04.2022
[rt_reading_time label="Czas czytania:" postfix="min." postfix_singular="min."]

Księgarnio-kawiarnia i wiele nowych tytułów w Wydawnictwie UG

Zachęcamy do przeczytania wywiadu z Dyrektor – Redaktor Naczelną Wydawnictwa Uniwersytetu Gdańskiego Joanną Kamień, która w rozmowie z Marcelem Jakubowskim z Zespołu Prasowego UG opowiedziała o planowanych publikacjach, pracach nad powstaniem księgarnio-kawiarni uniwersyteckiej, procesie wydawniczym oraz o tym, co sprawia, że okładka książki jest dobra? Oryginalnie artykuł ukazał się na stronie Uniwersytetu Gdańskiego.

23 kwietnia obchodzony jest Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego co roku publikuje około dwustu tytułów naukowych i popularnonaukowych. W maju oficjalnie otwarta zostanie także nowa księgarnio-kawiarnia uniwersytecka, gdzie społeczność akademicka będzie mogła zapoznać się z nowymi tytułami przy kubku gorącej kawy lub herbaty. O procesie wydawania i promocji książki rozmawiamy z mgr Joanną Kamień, Dyrektor – Redaktor Naczelną Wydawnictwa Uniwersytetu Gdańskiego. 

Marcel Jakubowski: – Na czym polega proces powstawania książki w Wydawnictwie Uniwersytetu Gdańskiego? 

Joanna Kamień: – Zazwyczaj autor przychodzi z gotową książką. Natomiast nie oznacza to, że idzie ona prosto do druku. To jest dopiero początek długiego, intensywnego procesu, w który zaangażowana jest grupa osób. Bardzo ważną częścią tego zespołu jest redaktor, którego zadaniem jest poprawienie książki pod względem językowym, ortograficznym i strukturalnym. W jego obowiązkach leży też uzgodnienie z autorem wszelkich braków i niejasności oraz ich uzupełnienie. Dopiero po tym pierwszym etapie redakcji książka trafia do operatorów DTP, którzy ją składają.

Następnym etapem jest korekta, nad którą zazwyczaj pracuje ta sama osoba, co nad redakcją. Po ponownym przeczytaniu już poskładanej książki redaktor przesyła swoje poprawki do składacza. Równolegle przyjmuje poprawki od autora z korekty autorskiej. Redaktor ze składaczem pracują nad plikiem z książką tak długo, aż uznają, że nie ma w niej błędów i jest poprawnie przygotowana do druku także od strony technicznej. Równolegle z pracami redakcyjnymi trwają prace nad szatą graficzną publikacji, m.in. nad okładką. Jej projektem zajmują się graficy, którzy otrzymują zlecenie i wszelkie wytyczne od redaktora prowadzącego w wydawnictwie.

Gotowe pliki ze środkiem książki i okładki wysyłane są do drukarni. W przypadku naszego wydawnictwa mamy to szczęście, że drukarnia należy do Uniwersytetu Gdańskiego i ma swoją siedzibę w tym samym budynku co wydawnictwo, więc możemy wszystko na bieżąco kontrolować. Po wydrukowaniu książka zostaje wprowadzona do dystrybucji.

– Jakie są najczęstsze poprawki, które wprowadza Pani do książek? 

– To są bardzo różne uwagi. Każdy pisze inaczej i różny jest poziom przygotowania autorów do pisania książki. Zdarzają się autorzy, którzy są bardzo poprawni i uporządkowani. Z ich książkami nie ma większego problemu, choć nie ma publikacji, która nie wymagałaby redakcji. To jest mit, że jak ktoś dobrze pisze, to książkę można w zasadzie drukować. Nawet jeżeli jest się redaktorem i autorem jednocześnie, nie można swojej książki oddać do druku bez redakcji kogoś, kto ma do niej dystans. Zawsze potrzebny jest ten czytelnik zewnętrzny. Autor nie jest w stanie wyłapać u siebie pewnych błędów, nawet gdyby był bardzo skrupulatny i znał wszystkie zasady języka polskiego. Każdy ma swoje natręctwa i przyzwyczajenia, z których trudno jest wyjść.

Błędy są przeróżne: gramatyczne, składniowe, stylistyczne, interpunkcyjne, ale też merytoryczne. Czasami książka pisana jest w pośpiechu lub przez długi czas. Trudno jest w takich sytuacjach o wszystkim pamiętać i wszystko ujednolicać. Czasem zwyczajnie brakuje im świeżego spojrzenia na książkę, nad którą spędzili wiele miesięcy, a bywa, że lat, bo i takie prace do nas trafiają.

Osobiście bardzo pilnuję, żeby struktura książki była przemyślana i spójna. Czasami ten istotny element trzeba omówić z autorem i zaproponować mu inny podział na rozdziały czy ich kolejność. To wszystko zależy od autora. Kiedy współpracujemy z kimś po raz kolejny, ten proces jest łatwiejszy. Autor wie jak się przygotowywać.

W przypadku osób, które składają swoją pierwszą książkę, bardzo ważna jest świadomość tego, że mamy dobre intencje. Nie chcemy wytykać autorowi błędów, tylko pomóc mu przejść przez ten proces, aby na końcu jego książka była jak najbardziej doskonała. Merytorycznie autor na pewno jest najlepszy w swojej dziedzinie i w tym, co napisał. Redaktor też ma być dobry i skrupulatny w swojej pracy i te dwie osoby powinny współpracować w taki sposób, żeby skutkiem tego działania była jak najlepsza książka.

– Okładki tytułów, które wyszły z Państwa wydawnictwa są bardzo różnorodne. Z jednej strony minimalistyczna oprawa książki o teatrze żydowskim dr. Mieczysława Abramowicza, z drugiej strony kolorowe “opakowanie” studium socjologicznego kibiców dr. hab. Radosława Kossakowskiego, prof. UG. Czym kierują się Państwo przy doborze okładki?

– Okładka powinna w jakiś sposób oddawać ducha książki i nawiązywać do tego, co jest w środku. Nasi graficy dostają wytyczne od redakcji albo od autorów. Często okładka to inwencja wyłącznie samego grafika. Tak było w przypadku studium socjologicznego prof. Kossakowskiego o kibicach.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną książki dr. Abramowicza, to była to moja koncepcja nawiązująca do konkretnego afisza teatralnego zamieszczonego w tej publikacji. Osobiście lubię projekty eleganckie i oszczędne, które jednocześnie są bardzo dopracowane. Mogą np. świetnie działać typografią albo pojedynczymi elementami, które korespondują z całą książką. Natomiast nie zawsze idziemy w tym kierunku. Czasami wybieramy też projekty bardziej z przymrużeniem oka czy bardzo odważne, wyraziste. Jako przykład polecam okładkę książki Blade Runner. O prawach quasi-człowieka pod redakcją prof. dr. hab. Kamila Zeidlera. Jest to naprawdę bardzo mocna, bardzo kolorowa koncepcja.

W przeciwieństwie do niektórych wydawnictw branżowych nie trzymamy się jednego wzoru okładek. Każda książka jest indywidualna. Myślę, że dla autora jest to bardzo ważne, żeby jego dzieło wyróżniało się spośród tysięcy innych publikacji. Okładka to pierwszy element, na który zwracamy uwagę. Sama jako czytelniczka sięgnęłam po niektóre książki tylko dlatego, że zaintrygowała mnie ich oprawa graficzna. Choć czasami okazało się to zwodnicze.

– Czyli właściwie przy dobrze opracowanej książce możemy oceniać ją po okładce, ponieważ oddaje ona to, co jest wewnątrz?

– Na pewno okładka zaprojektowana z pomysłem i w przemyślany sposób stanowi dobrą zapowiedź treści książki, ale nie jej „streszczenie”. Zdarzało mi się kupować książki dla okładek nie tylko ze względu na potencjalną jakość książki czy zainteresowanie jej treścią, ale także dlatego, żeby móc się lepiej komunikować z grafikami, by wykorzystać okładki tych książek i sposób ich przygotowania jako inspiracje do projektów, które realizujemy w wydawnictwie. Komputer nie jest w stanie oddać końcowego produktu, szczególnie jeśli chcemy uszlachetnić okładkę poligraficznie. Można to zamarkować na ekranie, ale nie da się w pełni oddać wypukłości, faktury papieru czy hotstampingu.

– Mamy tekst, mamy okładkę. Jak wyglądają kolejne kroki w promocji książki?

– Promocja wstępna zaczyna się w momencie, kiedy książka trafia do druku. Wtedy zamieszczamy ją w zapowiedziach na naszej stronie i portalach społecznościowych. Następnie zależnie od tego, jakie mamy możliwości promocyjne, ten proces wygląda inaczej. Nasze książki są bardzo zróżnicowane. Wydajemy zarówno pozycje stricte naukowe, jak i popularnonaukowe. Czasami mamy kilka tytułów, które podejmują podobny temat i są skierowane do studentów albo do wąskiego grona naukowców zajmujących się tą dyscypliną. W takich przypadkach promocja poza Internetem jest trudniejsza i polega głównie na wysłaniu egzemplarzy do czasopism branżowych, w których mogłyby pojawić się notki recenzyjne.

Najciekawiej jest wtedy, kiedy książka jest na tyle uniwersalna i jej temat na tyle nośny, że możemy zorganizować spotkanie autorskie. Takie wydarzenia promują książkę, tematykę oraz samego autora. Przeważnie organizujemy je we współpracy z Biblioteką Uniwersytetu Gdańskiego. Natomiast jeśli książkę współwydajemy z inną instytucją kultury, to razem planujemy te promocje. W przypadku pozycji o teatrze żydowskim Mieczysława Abramowicza współwydawcą było Muzeum Narodowe w Gdańsku, w którym pracuje autor. Pierwsza promocja odbyła się w synagodze. Jeszcze innym sposobem promocji książki są audycje w radiu. Jesteśmy w stałym kontakcie z Radiem Gdańsk i Radiem Tok FM, gdzie często goszczą nasi autorzy.

– Czy ludzie czytają książki popularnonaukowe?

– Czytają i kupują. Mamy kilka takich książek popularnonaukowych, które wciąż dodrukowujemy, promujemy i organizujemy spotkania z ich autorami. Sędziów i niewolnikówSzkice z filozofii prawa prof. dr. hab. Jerzego Zajadło drukujemy już po raz piąty. Mądrość chińskich aforyzmów prof. dr. hab. Kamila Zeidlera była naszą najlepiej sprzedającą się pozycją w zeszłym roku. Książki o Sądzie Ostatecznym Hansa Memlinga napisane m.in. przez prof. dr hab. Beatę Możejko i dr. hab. Jerzego Jankaua, prof. GUMed cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem. Filozoficzne i translatoryczne wędrówki po Dolinie Muminków prof. Hanny Dymel-Trzebiatowskiej są absolutnym hitem. Podobnie wspomniany Blade Runner: O prawach quasi-człowieka od momentu wydania bardzo dobrze się sprzedawał. Książki popularnonaukowe są bardzo dobrą inwestycją dla wydawnictwa i myślę, że dają też dużo satysfakcji samym autorom.

– Z roku na rok rośnie liczba e-booków w Polsce. Czy państwo też widzą wzrost sprzedaży książek w tej formie, czy może osoby zainteresowane nauką i naukowcy nadal wolą papier? 

– W pierwszym roku pandemii sprzedaż naszych e-booków wzrosła trzykrotnie względem roku poprzedniego. Mniej osób wychodziło z domu, więc szukali książki, która jest na wyciągnięcie ręki.

Natomiast nie spekulowałabym, że książka papierowa zanika. Są książki, których nie da się w pełni doświadczyć w formie cyfrowej. Mówię o wydawnictwach albumowych. Obecnie z inicjatywy Pana Rektora prof. Piotra Stepnowskiego przygotowujemy na UG wystawę “Gdańskie ślady Szekspira: Chodowiecki & Limon”. Jednym z jej elementów będzie obszerny katalog i nie wyobrażam sobie, żeby był dostępny tylko w formie e-booka. Zapewne trudno jest też autorowi czerpać satysfakcję ze swojego dzieła, kiedy po oficjalnej premierze książki otrzymuje tylko plik pdf. Niestety, od pandemii ceny na rynku papieru lawinowo rosną. Najpierw był problem z samą dostępnością papieru, teraz jego koszt wzrósł trzykrotnie. Dotychczas wydanie książki w wersji czarno-białej, drukowanej cyfrowo nie było żadnym luksusem i każdy mógł sobie na to pozwolić. Teraz koszty druku mogą stanowić przeszkodę.

– Jakie są najbliższe plany Wydawnictwa Uniwersytetu Gdańskiego związane z tym zmieniającym się rynkiem książek?

– Niezależnie od wzrostu cen papieru na pewno będziemy nadal książki drukować. Musimy natomiast przemyśleć, jakie będą ich nakłady i jak proporcjonalnie szybko na rynku pojawi się elektroniczna wersja książki. Bardzo często premiera cyfrowa jest odsuwana do momentu, kiedy wyczerpie się pierwszy nakład. Jeśli będziemy obniżać liczbę egzemplarzy papierowych, to jak najbardziej będzie wskazane, żeby w tym samym momencie książka pojawiała się na półkach księgarni i w formie e-booka. Będziemy się też zastanawiać czy każda książka ma być wydana w formie papierowej do dystrybucji. Może wystarczy wydać ją w wersji elektronicznej z minimalnym nakładem drukowanym?

– Jakie książki z Wydawnictwa UG zobaczymy niedługo na półkach księgarni?

– Bardzo ciekawą i nietypową pozycją jest Odysseja Homera w tłumaczeniu śp. prof. dr. hab. Wacława Dawidowicza. Przygotowujemy trzecie wydanie tego przekładu, które zostało pięknie zilustrowane i chcemy, by miało charakter bibliofilski. Możemy sobie na to pozwolić dzięki wsparciu finansowemu od sponsora tego wydania: Kancelarii Głuchowski, Siemiątkowski, Zwara, a zwłaszcza poparciu mecenasa Andrzeja Zwary. Ponieważ dwa poprzednie wydania Odyssei ukazały się w wydawnictwie Wolters Kluwer, otrzymaliśmy od nich licencję i na prawach tej licencji robimy współwydanie. Na początku czerwca podczas konferencji naukowej poświęconej prof. Dawidowiczowi książka będzie miała swoją promocję. Planujemy także zorganizować spotkanie promocyjne z udziałem aktora, który będzie czytał fragmenty Odyssei. Pod koniec tego tygodnia do druku trafi wspomniany obszerny dwujęzyczny katalog wystawy Gdańskie ślady Szekspira/ Echoes of Shakespeare in Gdańsk: Chodowiecki & Limon pod redakcją prof. dr. hab. Piotra Stepnowskiego i moją. Z tytułów popularnonaukowych w planach mamy także książkę prof. Beaty Możejko o historiach najbardziej niezwykłych księżniczek średniowiecza.

W czerwcu swoją premierę będzie miał zbiór niepublikowanych esejów prof. dr. hab. Stefana Chwina Wolność pisana po Jałcie, którą wydajemy wspólnie z Wojewódzką i Miejską Biblioteką Publiczną w Gdańsku. Natomiast na Festiwal Szekspirowski w Gdańsku, który odbywa się na przełomie lipca i sierpnia, przygotowujemy wydanie felietonów śp. prof. dr. hab. Jerzego Limona, które ukazywały się wcześniej w odcinkach w miesięczniku „Prestiż”. Jesienią z inicjatywy prof. dr. hab. Kamila Zeidlera ukaże się też przekład książki włoskiego autora, dowódcy Karabinierów ds. Ochrony Dziedzictwa Kultury Roberto Riccardiego pt. Detective dell’arte. Karabinieri w służbie ochrony dziedzictwa kultury, na której przekład dostaliśmy grant z włoskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W planach wydawniczych na ten rok są też wspaniałe książki naukowe, w tym wyczekiwana już przez nas i od miesięcy przygotowywana do druku trzytomowa edycja o Zatoce Puckiej, pod redakcją naukową dr hab. Doroty Burskiej, prof. UG i prof. dr. hab. Jerzego Bolałka.

W połowie maja na Wydziale Nauk Społecznych ruszy także Księgarnia Uniwersytecka, która będzie prowadzona przez Wydawnictwo UG. Poza zakupem książek będzie można tutaj wypić kawę, herbatę czy obejrzeć książki. W sprzedaży będą zarówno nasze książki, jak i publikacje innych wydawnictw naukowych, popularnonaukowych, ale też literackich czy wydawnictw publikujących albumy ze sztuką. Na schodach do siedzenia, które zostały tu zbudowane, zamontowano gniazda elektryczne, więc będzie można usiąść z laptopem albo telefonem i po prostu popracować. Ideą tego miejsca jest stworzenie przestrzeni, w której pracownicy naukowi oraz studenci będą mogli w otoczeniu książek usiąść z dobrym napojem i popracować lub poczytać.

– Dziękuję za rozmowę.

– Dziękuję.